Jestem świeżo po finale The Wolf Among Us, a także na bieżąco z drugim sezonem The Walking Dead - obcowanie z produkcjami studia Telltale Games uświadomiło mi, jak bardzo lukratywny potencjał drzemie w tego typu wydawnictwie. Jak bardzo opłaca się wypuszczać grę po trochu?
Zbadajmy rynek
Po wydaniu ludowi pierwszego odcinka nowej serii twórcy, oczywiście, otrzymują różnego rodzaju raporty sprzedaży, a także wykorzystują możliwość interakcji z graczami słuchając ich próśb i dostosowując rozgrywkę do ich preferencji. Oznacza to, że wypuszczenie skrawka kodu pozwala im na bieżące zmiany fabuły tak, by jak najbardziej nam się podobało. My zadowoleni, bo historia się rozkręca, a dewelopsy szczęśliwi, że hajs się zgadza.
Takie przedsięwzięcie prawdopodobnie nie kosztuje także za wiele. Dzięki uproszczonej grafice i stosownie ubogiej rozgrywce TTG jest pewne, że w razie wpadki jego cały dobytek życia nie pójdzie się pieścić. Albo tak jak wyżej wspomniałam, kontynuację dotknie szereg zmian w scenariuszu zmieniając domyślnie zaplanowaną drogę historii.

Zadowolony odbiorca
Nam, graczom, również takie rozwiązanie bardzo odpowiada. Mimo, że najbardziej opłacalny jest zakup całego season passa to mamy także możliwość wypróbowania kodu decydując się na "płatne demo" (nie, nie chodzi o Kojimę). Zakup jednego odcinka nikomu nie powinien specjalnie ogolić portfela, a przynajmniej da dokładny pogląd może nie na jakość fabuły, ale na sposób rozgrywki, czy nam się fajnie gra itp., co ułatwi nam decyzję odnośnie zakupu kontynuacji. Z czasem te pierwsze odcinki w ogóle stają się dostępne za darmo, więc ta sytuacja przeobraża wątpliwości finansowe w znikome.
Podoba mi się także to, że Telltale Games zręcznie blenduje grę wideo z serialem telewizyjnym właśnie poprzez wydawanie je w odcinkach z creditsami na końcu każdego z nich. Twórcy w podobny sposób także prowadzą fabułę kończąc historię każdego odcinka tak, że zabiłbyś jak Jeoffreya za zagranie w kontynuację. Czyli tak jak dobry serial, których aktualnie na rynku jak na lekarstwo, co boli mnie okropnie. Ale przynajmniej niedobór historii telewizyjnych rekompensują mi znane point'n'clicki.

Gdzie więc wady?
Jeśli o mnie chodzi to ciężko tu jakiekolwiek znaleźć. Takie rozwiązanie pasuje nam wszystkim - i twórcom i graczom. Można by powiedzieć, że to rewolucyjny wynalazek w świecie gier, bo ani nie stanowi wielkiego ryzyka finansowego dla deweloperów, ani dla nas. Pytanie czy takie coś byłoby możliwe w grach AAA? Wyobraźcie sobie takiego Witchera w kawałkach (znaczy grę, a nie biedaka Geralta). Sprzedałoby się, wpasowało w gusta? Na ten moment ciężko orzekać w tej sprawie, ale chętnie dałabym szansę każdemu, kto zdecydowałby się na taki krok. A co z tymi wadami? Że cholernie długo trzeba czekać na kolejne odcinki, przez co nie idzie nawet spokojnie spać w nocy. Damn you, Telltale.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz