14 grudnia 2013

Grą Roku zostaje...













No i stało się! Kolejna gala VGX za nami niosąca za sobą większe lub mniejsze zaskoczenia. Każdy gracz czeka na ten moment, by poznać wygraną Tej, O Której Gadają Miliony, a tym samym zhejtować Internety od góry do dołu lub opcjonalnie wychwalić wybór komisji w niebiosa. Po długiej przerwie w pisaniu (sorry, matura jak już mówiłam kiedyś :c ) postanowiłam się przyjrzeć wybranym werdyktom i poddać je ocenie własnego gustu.

            Zacznę może nieco od tyłu – nie we wszystkie tytuły ze wszystkich gatunków grałam, zatem o nich się nie wypowiem. No to jedziem:

Best Voice Actor/Actress
Te tytuły przypadły duetowi z tegorocznego hitu Naughty Dog. Mowa oczywiście o Ashley Johnson (Ellie) oraz o Troyu Bakerze (Joel). Rewelacyjny wybór – ta parka to istna śmietanka tegorocznej sceny gamingowej i nie bardzo wyobrażam sobie innego werdyktu. Zarówno Baker jak i Johnson mierzyli się z mocnymi przeciwnikami, jednakże ten pierwszy był nominowany podwójnie (jako Booker DeWitt), zatem jego przegrana tutaj graniczyła z cudem.

Best PlayStation Game
Nigdy nie rozumiem nominacji w tej dziedzinie (to samo z Iksem), bo większość z pretendentów to multiplatformowe tytuły, a na exclusive’y nie zawsze się znajdzie miejsce (np. Beyond nie było). Ale oczywiście wybór padł na The Last of Us, które słusznie zdobyło nagrodę, co kolejny raz uważam za bliskie mojej opinii.

Studio Of The Year
Tu mnie cieszy fakt, że wielkie Naughty Dog przebiło nie mniejsze Rockstar. Dziwi mnie to osobiście, bo przecież taki hype był na GTA, ale jak widać doceniono jednak studio płodzące nową, fantastyczną markę na pożegnanie minionej generacji.

Best Action Adventure Game
No i kolejne zaskoczenie! Znowu na plus – swój głos także oddałam na Assassin’s Creed IV. Nikt nie może zaprzeczyć, że była to jedna z najlepszych gier tego roku, ale chyba pierwszy raz odsłona tasiemca Ubisoft nie zdobyła nominacji na Grę Roku. Ale z kolei zawsze trafiała na listę Najlepszych Gier Akcji i zawsze wygrywała. Ten werdykt jak zwykle bardzo mnie cieszy, zwłaszcza, że właściwie cała reszta nominowanych miała zdecydowanie większe szanse (a w sumie większość współczesnych produkcji AAA to gry action/adventure, zatem mogło się tu znaleźć prawie wszystko).

Game Of The Year
No i wreszcie, najważniejsze, najbardziej wyczekiwane i najhojniej nagradzane stanowisko. Wszyscy dobrze wiedzieliśmy co wygra, jednak w duszy nosiłam cichą nadzieję, że będzie inaczej. To jedno z niewielu wygranych, z którą nie bardzo się zgadzam, gdyż od czerwca br. me serce pędziło jedynie w kierunku The Last of Us. Ale cóż, GTA V jest grą wyczekiwaną przez rzeszę ludzi nawet spoza fandomu, a jego niewyobrażalna sprzedaż sama za siebie podjęła decyzję. Nie grałam, to prawda, ale nie ukrywam, że tętnię smutkiem, bo nie dano szansy nowemu IP, pięknemu, wkraczającemu w next geny tytułowi, któremu nie można odmówić artystycznego kunsztu, a z pewnością jest jego mniej u dziecka Rockstar nastawionego głównie na najczystszą zabawę wciągającą gimbusa, mamę, dziadka i kota. No trudno, TLOU zwyciężyło w aż trzech innych nominacjach, ale uważam, że jest także warta tej najważniejszej.



To tyle z mojej strony. Samej gali nie miałam okazji oglądać mimo, że pokazano nieco nowego na temat gier będących w produkcji już dłuższy czas (The Witcher i The Division – wow), a także parę nowych indyków na najnowszą generację. Zacieram rąchy na następną galę, która zapewne wyrzuci nas ze skarpetek mnogością nominacji ciężkich w wyborze.