To moje osobiste (i pewnie
nie tylko) hasło nadchodzących targów Electronic Entertainment Expo. Tyle żeśmy
się nawdychali oparów odgrzewanych kotletów, że przychodzi ochota na nowe
doznania. A że kotlety najlepiej smakują świeże i dobrze jakby nie były
kotletami, tylko czymś nowym i intensywnie mieszającym zmysły. Zatem co by się
przydało ujrzeć na tegorocznych E3?
To
temat rzeka, który można by było rozkminiać aż do następnych targów, ale skoro
już nadeszła nowa generacja
to mam nadzieję, że tym razem w LA będą się działy
poważne rzeczy.
Dobrych
eksów nigdy za wiele
Jak
pewnie wiecie (albo i nie wiecie), jestem wielką fanką sprzętów Sony, a
konkretnie konsol. Mam ich cztery, w tym najnowszą i najpotężniejszą. Noc w noc
snuję marzenia niekończącej się zabawy dostarczanej przez exclusive’y
japońskiej firmy, więc czekam nie tylko na kontynuację dotychczasowych jej
marek, ale także rozszerzenie ich listy o zupełnie nowe tytuły. Chciałabym móc poczuć
te wyjątkowe emocje, które dało mi np. The Last of Us (to już rok będzie!) i
cieszyć się wyłącznością. Trochę to samolubne, ale każdy, kto spędził już nieco
czasu jako konsolowiec wie, że produkcje dedykowane konkretnej konsoli są
zazwyczaj przygotowywane z większą dozą dopieszczenia – tutaj nie ma miejsca na
crapy. Dlatego też zacieram ręce na nadchodzące The Order: 1886, które, co
prawda, zostało przesunięte na następny rok, ale już dzisiaj ma szanse stać się
czymś wyjątkowym w umysłach graczy, a przede wszystkim – CZYMŚ NOWYM. Poza tym
kto by nie chciał ponapierdzielać futurystycznymi giwerami w czasach
wiktoriańskiej Anglii? To musi się udać, zwłaszcza, że poza obiecującym
klimatem i fabułą pozostaje shooterem w trzeciej osobie, co absolutnie
uwielbiam. Liczę więc na ujrzenie nieopublikowanych wcześniej materiałów na
konferencji Sony. Oczywiście, nie tyczy się to tylko The Order: 1886 – mam
nadzieję, że wraz z oficjalnym trailerem kolejnego Uncharted pojawi się coś
absolutnie zajebistego i jednocześnie dedykowanego którejś z moich konsol.
Co
więcej, przydałyby się także hity multiplatformowe (tylko, że tym razem
naprawdę dobre i niezabugowane jak Watch_Dogs). Chciałabym, żeby jesień tego
roku nadeszła pod znakiem nowości, a nie tylko sequeli. Na pewno poznamy
szczegóły dotyczące nowego Batmana i Assassina, na co zacieram ręce, ale
oczekiwałabym również jakichś większych zaskoczeń. Może w końcu The Last
Guardian? Half Life? Ciężko stwierdzić czego by się można tym razem spodziewać,
gdyż to pierwsze targi od czasu nastania nowej generacji. Pozostaje liczyć, że
nie dostaniemy po mordzie jedynie zalewem indyków, bo chociaż je kocham, to
ostatnio przybywa ich nieco za dużo. Z drugiej strony należy jednak pamiętać,
że tasiemcowanie świetnych marek to dobra idea – fani dostają kolejny sequel
swojej ulubionej serii, a producenci liczą hajs za wypuszczenie kolejny raz
tego samego. Standard, ale, jak widać, działa. Ja osobiście poza nowymi
uniwersami dziecięcym wzrokiem również wyczekuję kontynuacji moich ukochanych
produkcji.
Ruch
w stronę VR
Jakiś
czas temu popełniłam post wyrażający opinię o sławnym Oculus Rift, który
podbija branżę elektronicznej rozrywki. Ów gadżet wyjątkowo wpadł w me gusta,
zatem cicho marzę, by ogłoszono jego nową, bardziej przystępną wersję za
rozsądną cenę. Sony również zdecydowało się produkować własne gogle do
wirtualnej rzeczywistości – fajnie by było, jakbyśmy się dowiedzieli kiedy
Project Morpheus trafi do masowej sprzedaży, bo bardzo chętnie sprawiłabym
sobie taką zabawkę.
Nowe
gry, nowe konsole?
Ponad
pół roku po premierze nowych konsol nadchodzi dobry moment, żeby zbierać się z
ogłoszeniem wersji slim, czy też Xbone’a bez Kinecta. PS4 wciąż sprzedaje się
fenomenalnie, ale żeby jeszcze podnieść jej popularność i atrakcyjność Sony
pewnie pokusi się o podanie jakiegoś info na temat zgrabniejszej edycji swojej
konsoli. A poczciwy Microsoft może ogoli X1 z niepotrzebnego podglądacza i
zdecyduje się wypuścić sprzęt w naszym kraju Trzeciego Świata.
Coś
czuję, że tegoroczne E3 albo będzie wielkim hitem, albo paskudnym zawodem. Jeśli
nasi kochani deweloperzy nie skupią się na lubianych markach lub najlepiej nowych
to chyba będzie wstyd. Zapewniano nas wielokrotnie, że ta generacja będzie
obfitowała w niepowtarzalne produkcje i, jak wszyscy widzą, ni widu, ni słychu.
Jak na razie to ten rok już do końca nie zapowiada się szałowo, więc ostatnia
nadzieja w targach. Bo jeśli nie, to w gamingu zaczną się dziać poważne rzeczy
dopiero w przyszłym roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz