Witam po dłuższej przerwie! Powracam w chwale (raczej) i niosę wieści z widoku
fpp z największego festiwalu fantastyki w Polsce. Był to mój pierwszy raz
na Pyrkonie, i, mam nadzieję, nie ostatni. Bawiłam się przednio i teraz chciałabym się podzielić wrażeniami.
Po ośmiu
godzinach jazdy w piątek z Krakowa z przesiadką we Wrocławiu koło 17 ruszyliśmy prosto na
miejsce imprezy. Wraz z siostrą podjęłyśmy skuteczną próbę przecisku na salę 8a, gdzie Artifex Mundi (jej pracodawca) miał stoisko, a ja
w międzyczasie
konsumowałam
wzrokowo uroki geekowskiej mekki.
Stoisko Artifex Mundi |
Nie obyło się bez suwenirów, rzecz jasna. Na poletku Multiversum z okrzykiem
radości wyrwałam artbooka
The Last of Us z Dark Horse w przeliczniku 2 zł za dolara. Okazja totalna, bo w sumie wyszło 80 zł, więc najtaniej na
świecie,
a po prostu musiałam go mieć! Wpadłam też na stoisko wydawnictwa Insignis, gdzie
sprzedawali AC: Black Flag za jedyne 25 zł, więc również nie mogłam sobie odpuścić. Nie brakło także geekowskiej koszulki do kolekcji. Dobra, zakupy
są, można gnać dalej.
Suweniry |
Na panelach byłam niewiele, bo na czterech, w tym na
jednym przypadkowo. W sobotę postanowiliśmy się wybrać na prelekcję Platige Image, czołowej polskiej firmy popełniającej spektakularne animacje takie jak trailer do
Cyberpunka, Witchera, ale także reklamy z Sercem i Rozumem. Świetny pokaz pełen smaczków dla fanów grafiki 3D, ale pan prowadzący znalazł się tam chyba
przypadkiem - nie wiem, czy to stres, pierwszy raz na konwencie, czy w ogóle poza domem, ale nie miał parcia na szkło więc nie porwał widowni. Po 23 znaleźliśmy się na "Wyuzdanych indykach"
marki Cielecka, która po raz kolejny opowiedziała nam o erotyzmie w grach w sposób nad intrygujący i poszerzający horyzonty nie tylko fapaczom. W
niedzielę zasiedliśmy na wykładzie samego Artifeksu, na którym dowiedziałam się wielu rzeczy o znanym deweloperze przygodówek, którymi zresztą zagrywałam się na ich stoisku.
Lubię jak pierwsze razy dają satysfakcję. Pyrkonowi 2014 się to udało i jestem pewna, że trafię tu jeszcze nie raz. Szkoda, że nie trwał dłużej, ale trzeba wracać do rzeczywistości szkolnej dymiącej już maturą. Co prawda, nie był to gamescom czy brytyjski Comic Con,
aczkolwiek bawiłam się rewelacyjnie i
wracałam do domu z głową pełną inspiracji, a także z dumą, że byłam częścią najważniejszej imprezy fanów kultury w Polsce.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz