To jasne, że każda dobra gra
składa się z ogromnej pracy designerów projektujących otoczenie, bronie, stroje
i wiele innych elementów. Hipnotyzują gracza wspaniałymi widokami i zachęcają
do dalszego obcowania z produktem. Wydaje mi się jednak, że najtrudniej dokonać
dobrego projektu samego bohatera, by swoim bogatym portretem psychologicznym i
niecodziennym wyglądem rozpalić sympatię w sercach grających.
Byleby zapaść w pamięć
Jedną z takich nieźle
zaprojektowanych postaci jest bez wątpienia Nathan Drake z serii Uncharted. To
totalnie stereotypowy poszukiwacz przygód z wymodelowaną fryzurą, czarującym
uśmiechem oraz z wyjątkowo gustowną apaszką. Wytrawne komentarze czy kultowe
"NO NO NOOOO" i "oh crap" to jego znaki rozpoznawcze,
dzięki którym po prostu nie da się go nie lubić. Świetnie wpasowuje się w
klimat całej serii, a o to chodzi, prawda? Stworzyć megacharakterystyczną
postać z widoczną osobowością i wkomponować ją w gameplay.
Teraz bohater, którego wszyscy
bardzo dobrze znamy - Trevor Phillips z GTA V. Nie powiem, żeby był on moją
ulubionym protagonistą, ale nie można mu odmowić wielu oryginalnych cech. To
psychopata w czystej postaci, który wzbudza wstręt już od początku ujawnienia
samych grafik koncepcyjnych. Etatowy ćpun i bezwzględny morderca dla pieniędzy.
To rzeczywiście przeraża, ale wraz z postępem gry odkrywamy, że ten facet
trzyma całą produkcję w kupie dając jeszcze większy fun z napadania na banki i
okolicznych mieszkańców. Po przygodzie z tym tytułem wciąż nispecjalnie za nim
przepadam, ale trzeba przyznać, że przyczynił się do sukcesu gangsterskiej
serii inicjując niejedną bekę przed telewizorem, która zapadła głęboko w
pamięć.
A co powiecie na tajemniczą osobę
z Journey? W przeciwieństwie dwóch powyższych nie pozwala się sklasyfikować i
ocenić - jest absolutnie nieokreślona przez całą grę, co, oczywiście, nadaje
dodatkowej magii. Ów wędrowiec jest w pewnym sensie porte-parole samego gracza.
Tak jak my podróżuje w poszukiwaniu swojego przeznaczenia zdobywając cenne
doświadczenie poprzez wzloty i upadki. Piękna, metaforyczna rzecz, która zachęca
do indywidualnych kontemplacji, do nadania własnych cech tej postaci, co czyni
grę całkowicie nietuzinkową.
Oszczędźcie wyrazów politowania
Kiepsko zaprojektowane i nudne
osobowości to bolączka niektórych produkcji. David Cage to mistrz emocji
głownie we własnym mniemaniu, ale także twórca Beyond: Two Souls o źle
wykorzystanym potencjale. Jego bohaterką jest Jodie Holmes, dziewczyna
nierozerwalnie połączona z pewną duszą. Pomysł wydaje się niezły, ale na jego
drodze staje pewien problem - Jodie to wyjątkowo nudna i monotonna osobowość.
Przez całą grę reprezentuje głownie jedną gamę min i wyrazów, co nie pozwala
jej lubić na dłuższą metę. Pojmuję jej zmagania z nieciekawymi darami losu, ale
jej płaczliwość i smutki doprowadzają do szału. Jej wygląd również nie wyróżnia
się jakoś specjalnie, a wręcz do bólu przypomina zwykłą dziewczynę z klatki
obok, z którą niekoniecznie byś się zaprzyjaźnił.
Nie wiem o co chodzi z kobietami
w rolach głównych, ale kolejną bohaterką o upośledzonej fajności jest Aveline
de Grandpre z Assassin's Creed III: Liberation. Bardzo mnie cieszy fakt, że
odważono się tu na umieszczenie czarnoskórej laski na pierwszym planie, co jest
dość oryginalne, ale wciąż niewystarczająco pomaga jej w wybiciu się ponad
inne. To dziewczę z kolei nie okazuje prawie ani jednej emocji podczas trwania
całej gry, nie "odsłania" siebie w żaden sposób nie pozwalając
graczowi na zżycie się z nią. Wszystkie jej czyny są pustawe, cel jeden, acz
nie do końca przekonujący. Bardzo mi zależało, żeby ją polubić, jako że jest
pierwszym asasynem płci żeńskiej, ale ostatecznie się to nie udało.
A coś pomiędzy?
Znowu będzie Ubisoft, no ale nic
nie poradzę, że mają problemy z projektowaniem interesujących osobowości. Ich
Connor Kenway nierzadko jest postrzegany jako mało ciekawy dzikus
przyćmiewający jakość przedostatniej odsłony Assassin’s Creed. To po części
prawda, ale nie należy zapominać, że tutaj mogło to być celowym zabiegiem. Nasz
bohater zachowuje się jak rasowy rdzenny Amerykanin – nie okazuje zbyt wiele
pozytywnych emocji będąc dość prostym i naiwnym chłopakiem. Walczy o wolność
kraju i równość swoich pobratymców, ale rzeczywiście ciężko go naprawdę
polubić, choć jego głupawa determinacja aka „I have to kill Charles Lee”
przysporzyła mi nie lada uśmiechu.
Podobnie z świeżymi Watch_Dogsami
i Aidenem. Protagonista to pozbawiony większego wyrazu haker szukający zemsty
(a jakże) za śmierć siostrzenicy. Wygląda totalnie przeciętnie, niczym się nie
wyróżnia, a charakter też niespecjalnie odstaje od ogółu. Znowu by można
przypisać temu projektowi umyślność jaką byłoby stworzenie totalnie
przeciętnego Pearce’a, żeby dzięki hakerskiemu zajęciu istotnie nie wyróżniał
się z tłumu, bo przecież o to chodzi w tym zawodzie, żeby nie zostać
namierzonym. Niby prawidłowo, ale nie miałabym nic przeciwko nadaniu kilku
wyrazistych cech Aidenowi. Zwłaszcza, że liczyłam na tę grę bardzo, łącznie z
głównym bohaterem, a niestety dostałam gościa o osobowości pierwszego lepszego
NPC z ulicy.
Czy istnieje przepis na dobrego
bohatera? Nie, ale musi mieć jedną zasadniczą cechę – ma być po prostu
CHARAKTERYSTYCZNY, wyróżniać się i wykreować markę wokół siebie. Tak jest z
Drakem, swojego rodzaju Miss PlayStation, czy też z Trevorem, który wzbudza
różnego rodzaju skrajne emocje. Z drugiej strony wolałabym nie mieć więcej do
czynienia z jakością postaci Aveline, która totalnie nudzi i zniechęca do
grania. Mam nadzieję, że najnowsza generacja przyniesie nam ogromną ilość
interesujących bohaterów, którzy zostaną nam w umysłach do czasu później
starości.
Nie mogę powstrzymać się od niedodania tutaj Solid Snake'a jako bohatera, który mi już zapadł w pamięć i będzie mi towarzyszył właśnie pewnie do lat starości. Jest on również ikoną świetnie wykreowanej postaci w grze, która także potrafi sprzedać markę. Nie wiem czy miałaś okazję zagrać w Metal Gear Solid na PSX'a, ale jeżeli nie, a interesują Cię nietuzinkowe postaci, to jeżeli kiedyś będziesz miała okazję nadrobić zaległość, przyjmij to jako jedyny tytuł, który ja osobiście muszę Ci polecić :) Druga sprawa to pozostałe postacie w tej produkcji - po prostu musisz je poznać samemu (tylko please, nie na YouTube czasem ;) - jest ostatnio taki trend aby "nadrabiać zaległości" właśnie w tej formie, dlatego tak na zaś już - mówię stanowcze nie! Aby nie zrobić krzywdy tej produkcji ;) Ona również posiada rozwiązania gameplay'owe, które po prostu trzeba przeżyć na własnej skórze - i to dosłownie, ale nie będę nic już więcej Tobie spojlerował... ;) ). Chyba, że grałaś :) To wiesz o czym mówię ;) Anyway, fajne zestawienie.
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci ze wstydem, ze nigdy nie mialam okazji zaznajomic sie z przygodami Snake'a... Ale mimo wszystko, jestem pewna, ze by tu trafil, gdybym mogla o nim cos powiedziec :D Niestety, jakos nie mam cierpliwosci do siadania przed stare gry, gdy nie mialam z nimi stycznosci w czasach premiery - jestem natomiast pewna, ze obczaje najnowsze przygody od Kojimy-san, skoro tak polecasz! :3
UsuńSpoko, spoko, w zyciu nie "przechodzilam" gry na youtube i nie mam zamiaru, bo to jest wysoce krzywdzace dla intensywnosci odbioru produkcji ;) jesli juz to zdarza mi sie obczajac jedynie gameplay i jak generalnie gra wyglada, zeby byc pewna co do zakupu i sie nie zawiesc.
Dzieki serdeczne za opinię! :)